Seksualna rutyna – niemieccy naukowcy twierdzą, że nawet w bardzo zgodnych i udanych związkach pojawia się rutyna. Jest ona związana z wysokim poczuciem bezpieczeństwa, które powoduje spadek poziomu hormonów emocji – dopaminy i noradrenaliny i przygasza spontaniczność w sypialni. Na szczęście jest wiele sprawdzonych sposobów na podniesienie temperatury związku, co z pewnością przełoży się na udany seks.
Seksualna rutyna – otwarcie na siebie – podstawa nie tylko związku ale i sfery seksualnej
Jeśli nie zakładamy, że jedynie ciekawe może być niestabilne życie wiecznego chłopca i multiuwodzicielki – to znaczy, że zależy nam na trwałych i istotnych relacjach z partnerem. A to już dobry początek. Od dawna wiadomo, że początkowe motyle w brzuchu ustępują stopniowo rutynie codziennego pożycia małżeńskiego, ze wszystkimi trudami i troskami w pakiecie.
Codzienne zabieganie połączone z przyzwyczajeniem do partnera może skutecznie obniżyć entuzjazm w sypialni. Miłość trzeba pielęgnować, a seks stanie się wówczas jej naturalnym dopełnieniem. Brak zainteresowania drugą osobą na co dzień, zamknięcie się we własnym świecie i zupełny brak komunikacji nie rokuje dobrze w sypialni.
Seksualna rutyna – od czego zacząć
Na początek niech każda ze stron zastanowi się, co tak naprawdę przeszkadza jej w spełnieniu się w sypialni. Warto spisać, co kiedyś sprawiało nam największą przyjemność, o czym śnimy i czego brakuje nam na co dzień. Swobodna rozmowa przy lampce wina powinna pomóc zrozumieć partnera i przynieść kilka pomysłów na urozmaicenie gry intymnej. Kiedy już pierwsze lody zostaną przełamane, nie trzeba rzucać się na siebie w nadziei, że od razu będzie dobrze.
Gra wstępna powinna bowiem objąć wszystkie aspekty codziennego obcowania ze sobą, jak na przykład: drobne gesty, choćby dyskretne dotknięcie partnera w przelocie, objęcie, dłuższe spojrzenie w oczy (jak dawno tego nie robiliście – prawda?), niezobowiązujące ale zaskakujące komplementy czy całusek posłany z oddali.
Seksualna rutyna – warto wypróbować
Kiedy atmosfera nieco się ociepli i emocje odrobinę pójdą w górę, możecie stopniowo wprowadzić w swój intymny świat kolejne doświadczenia. Warunek jest jeden – żadna ze stron nie powinna czuć się zmuszana do testowani poniższych propozycji. Ale warto spróbować choćby:
- stworzyć własny słownik miejsc intymnych i stref erogennych, które będą stanowić wasz tajny szyfr – jeśli dobrze Wam pójdzie, możecie porozumiewać się nim nawet publicznie (to dopiero podgrzeje atmosferę);
- włączyć do repertuaru nową lub nowe pozycje seksualne – nie chodzi o gruntowne przerobienie całego leksykonu Kamasutry, ale o odkrycie nowych doznań – wzrokowych, dotykowych;
- zafundować partnerowi masaż – nie tylko stymulowanie miejsc intymnych podnosi libido;
- pomyśleć o striptizie – najlepiej łącząc pokaz obu kochanków i dobrze się przy tym bawiąc;
- znaleźć kilka nowych miejsc zbliżeń – blat w kuchni, stół w salonie, bagażnik samochodu (ostatecznie niech będzie wygodniejsze tylne siedzenie), o prysznicu nie wspominając. Dla odważniejszych pobliska łąka latem, albo tylne siedzenia w kinie na nudnym seansie;
- wypad na weekend do małego hoteliku, domku nad jeziorem czy szałasu w górach (co kto lubi) – byle z dala od codziennej rutyny i powtarzanych w kółko scenek rodzajowych;
- wspólnie obejrzeć dobry erotyczny film – to nie mit, że oglądanie spółkujących par działa na wyobraźnie i pobudza do działania;
- wypróbować erotyczne zabawki – mogą to być choćby fikuśne stringi (nie tylko w wersji damskiej!) czy futrzane kajdanki. Wizyta w sex-shopie może stać się dobrym wstępem do rozważań intymnych, które znajdą swój finał w łóżku.